Ostatni post z serii moich ulubiencow z poprzedniego roku. Tym razem skupie sie na produktach do ciala i z kazdej kategorii staralam sie wybrac po jednym produkcie.
Do mycia - w tej kategorii wybralam moj absolutny ulubieniec, czyli Soap and glory - Sugar Crush Body Wash. Pokazywalam Wam go juz w tej duzej wersji, teraz pod choinke dostalam caly zestaw z tej serii. Jesli lubicie dosc slodkie zapachy to ten tez Wam sie napewno spodoba!
Peeling do ciala - tutaj wybor byl najtrudniejszy poniewaz ja kocham peelingi, co troche mam jakis inny, ale chyba w tym roku wygrywaja u mnie peelingi z The Body Shop, a na zdjeciu jest akurat brzoskwiniowy. Jest dosc delikatny, bardzo kremowy, swietnie pachnie i starcza na dlugo.
Maslo do ciala - tutaj wybor byl najtrudniejszy poniewaz ja zdecydowanie bardziej lubie balsamy do ciala niz masla, poniewaz balsamy znacznie lepiej sie rozsmarowywuja. I najchetniej pominelambym ta kategorie, ale w grudniu natknelam sie na wspaniale maslo do ciala z The Body Shop - Glazed Apple. Jest to bardziej grudniowy ulubieniec niz caloroczny, ale i tak chcialam Wam o nim wspomniec. Jest to seria swiateczna jaka Body Shop wydal, choc mam nadzieje, ze nie limitowana poniewaz zapach jest nieziemski ! Oraz mozna powiedziec, ze zakolegowalam sie z maslami. Mysle, ze jesli nie do tego konkretnego zapachu, to napewno do jakiegos innego, ale chetnie wroce do masel z tego sklepu.
Balsamy do ciala - W tej katogii wybralam dwa, ale to tylko dlatego, ze sa one zupelnie inne i inaczej sie je uzywa. Oczyiwscie obydwa naklada sie na cialo, ale mozna powiedziec, ze w troche innych okolicznosciach (jakkolwiek to nie zabrzmi). Pierwszy to balsam z Vaseline i uzywalam go bardzo czesto dlatego ze jest to balsam w spray'u, co sie okazuje, ze bardzo ulatwia sprawe takim lenia jak ja. Latwo i szybko sie rozciera, nie ma tutaj mowy o tym ze nalozy sie za duzo produkty i pozniej bedzie problem z rozmaroaniem. Szybko sie wchlania i bardzo nawilza. Jak sie nie ma za duzo czasu na rozmarowywanie zwyklego balsamu i pozniej czekanie az sie wchlonie to to jest swietna alternatywa. Kolejny produkt jest tak naprawde dla jeszcze wiekszych leni niz ja! Nivea - In-shower Body Moistureiser, czyli nic innego jak balsam pod prysznic! Ktory wystarczy nalozyc, po chwili zmyc i gotowe! Jest to juz moje drugie opakowanie. I on tez sie swietnie sprawdza, gdy sie po prysznicu nie ma czasu na zwykly balsam, lub w zime gdy sie nie chce marznac czekajac az sie wchlonie! Po wytarciu sie recznikiem dalej go czuc na swoim ciele i to jak on nawilza.Napewno dlugo przy tych dwoch balsamach zostane.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz